Powszechnie wiadomo, że pojazdów mechanicznych pod wpływem alkoholu prowadzić nie wolno. Kodeksy wykroczeń i karny przewidują jasno określoną granicę, kiedy mówimy o stanie po użyciu alkoholu (0,2 – 0,5 promila), a kiedy już o stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila) i jakie jest rozróżnienie w reakcji prawnokarnej w zależności od stężenia alkoholu we krwi kierowcy (bądź w wydychanym powietrzu – 0,1 do 0,25 mg alkoholu w 1 dm3).
Natomiast nie każdy już wie, że w Polsce nie jest istotne, ile nanogramów metabolitów THC na 1 ml krwi ma we krwi zatrzymany kierowca – czy 200 (ilość występująca krótko po zażyciu) czy 5 – po kilku lub kilkunastu godzinach. I tak można stracić prawo jazdy. Mało tego – teoretycznie nie powinno się prowadzić nawet do kilku miesięcy po zapaleniu, bo tak długo mogą się utrzymywać we krwi metabolity THC.
W przypadku obecności czynnego związku we krwi w niskim stężeniu (poniżej 2.0 ng/ml, tj. około progowej analitycznej oznaczalności Δ9 – THC wynikającej z rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 11 czerwca 2003 r. oraz 11 marca 2004) bez wskazania zauważalnych objawów, trudno się jednoznacznie wypowiedzieć. Związek może oddziaływać na sprawność psychofizyczną kierowcy, ale nie wiadomo, czy na pewno nastąpiło takie oddziaływanie. Wówczas najczęściej przyjmuje się stan po użyciu jako bardziej korzystny dla badanego. Zgodnie z dostępnym piśmiennictwem (Therapeutic Drug Monitoring 1993) przyjmuje się, że przy ustalonym poziomie 10 ng/m i wyżej Δ9 – THC we krwi występują ewidentne, niekwestionowane zaburzenia psychomotoryczne.
Niemniej, każda sprawa jest inna, inne są też okoliczności zdarzenia, które mają wpływ na winę, jak i na wymiar kary. Nie opłaca się silić na samodzielną interpretację, bezpieczniej jest doradzić się adwokata.